Moje Sarajewo

Ania Papierok

Od dłuższego czasu Sarajewo było na mapie miejsc, które chciałam zobaczyć. Plan był prosty – koniec lata lub wczesna jesień, kierunek Sarajewo… Miasto, które swoim kształtem przypomina serce, co później okazało się nieprzypadkowe… Moje Sarajewo podzieliłam na kilka odrębnych wytycznych do zdobycia:

Źródło: Widoki z sarajewskich wzgórz

Wojna…

Jadąc z Zagrzebia w kierunku Sarajewa, mijamy wioski ostrzelane podczas najbardziej krwawej wojny domowej, która miała miejsce w latach 1992-1995. Do dziś stojące domy i gospodarstwa bez dachów ze ścianami noszącymi ślady pocisków… Cisza, czasem tylko przebiega jakiś kulawy pies… Pola a między gospodarstwami cmentarz za cmentarzem. Tutaj każdy z nas, będących w Bośni i Hercegowinie, będzie sam z osobna inaczej przeżywał okrucieństwo wojny, nawet po ponad 20 latach od zakończenia konfliktu…

Źródło: Wieczny Ogień – hołd dla ofiar II wojny światowej

Jak okrutnym trzeba być, by dopuścić do śmierci niewinnych ludzi, dzieci? Informacje podają, że podczas 1425 dni oblężenia, na miasto spadło prawie pół miliona pocisków – Sarajewo zostało prawie całe zniszczone. Zginęło ponad 1600 dzieci, w większości od kul snajperów, podczas zabawy na podwórku lub w drodze do szkoły. Kolejnych 15 tysięcy dzieci zostało rannych. Zginęło wtedy około 11 tysięcy mieszkańców miasta, a ponad 50 tysięcy zostało rannych.

Źródło: Pomnik ku czci dzieci poległych podczas wojny domowej 1992-1995

Spacerując ulicami Sarajewa, można natknąć się na swojego rodzaju pomniki ku pamięci ofiar wojny – róże Sarajewa powstały z mas żywicy z dodatkiem plastiku zmieszanego z czerwoną farbą, którym wypełniono dziury w jezdniach Sarajewa w miejscach, gdzie od eksplozji pocisków zginęły co najmniej trzy osoby. Dziś zostało prawdopodobnie 12 ze 150 kwiatów… Ja znalazłam cztery. Sarajewo nadal pachnie krwią i cuchnie wojną… Przepiękne miasto okupione krwią.

Źródło: Ślady wojny

Olimpiada…

Każdy, kto był w Sarajewie, niejednokrotnie natknął się na napis „Sarajevo ’84”. W 1984 roku Sarajewo zostało gospodarzem zimowych igrzysk olimpijskich. Nie, nie jestem fanem sportów zimowych, mogę nawet otwarcie napisać, że ze sportem mam trochę na bakier, ale jako fotograf zakochany w urbeksie, nie mogłam pominąć takiego smakowitego kąska jak opuszczony tor bobslejowo-saneczkarski.

Źródło: Tor bobslejowo-saneczkarski

Wczesnym rankiem wjechałam kolejką gondolową na szczyt wzgórza, podziwiając panoramę budzącego się Sarajewa. Od szczytu wzgórza do mojego celu dzieliło mnie kilka kroków i ukazał się ON. Tor bobslejowo-saneczkarski po wybudowaniu miał 13 zakrętów i długość 1261 metrów. W 1984 roku był to obiekt użytkowy zimowych igrzysk olimpijskich, później – podczas oblężenia Sarajewa – służył do obsługi stanowisk artylerii sił serbskich, aż w końcu w lipcu 2014 roku 720 metrów toru zostało wyremontowane i przeznaczone do użytku letniego.

Źródło: Oryginalna gondolka kolejki wyciągowej z igrzysk olimpijskich z 1984 roku

Ludzie i kawa…

Baščaršija to po turecku „główne targowisko”. Miejsce, które żyje cały czas, nie zasypia… Przywołuje nas dźwiękami, smakami, zapachami. W sercu Sarajewa, na jego głównym targowisku, spotykamy niezwykłą mieszankę kultur… muzułmanie, chrześcijanie, miejscowi, turyści… Jednych przyciąga meczet, innych zakupy, a jeszcze innych – zapach jedzenia i kawy…

Źródło: Miedziane tygielki do przygotowywania bośniackiej kawy

Bośniacka kawa jest niesamowita, to właśnie gwar ludzi przesiadujących w maleńkich kawiarenkach i aromat kawy przyciągał mnie kilka razy dziennie w to miejsce… Gdy pierwszy raz zapytałam pana w kawiarni jaka jest ich kawa, odpowiedział mi słowami Charlesa Maurice de Talleyrand-Perigorda: „Kawa musi być gorąca jak piekło, czarna jak diabeł, czysta jak anioł i słodka jak miłość”. Taka właśnie jest bośniacka kawa robiona w miedzianym tygielku zwanym džezvie. Podawana z kostkami cukru lub lokalnymi słodyczami rahat lokum i obowiązkowo ze szklanką wody.

Źródło: Cudowna bośniacka kawa

Kawa przygotowywana z sercem, namaszczeniem – kawa, której smak pozostanie niezapomnianym, za którym szybko się zatęskni… Takie jest moje Sarajewo, dla każdego z nas ono będzie inne… Ale jednego mogę być pewna – Sarajewo to miasto, które namacalnie pozwala zrozumieć historię, zobaczyć piękno i poczuć smak… Miasto, do którego chce się wracać.

fot. Ania Papierok

Publikacja: 25-02-2022

Cookies

Ta strona wykorzystuje pliki cookies w celu zapewnienia maksymalnej wygody w korzystaniu z naszego serwisu.
⟶ Czytaj więcej