Murale wpisujące się w nurt street art, czyli twórczość uliczną, to wielkoformatowe malowidła ścienne funkcjonujące w przestrzeni miejskiej, ale nie tylko. Mają konkretny przekaz, a ich celem jest podjęcie dialogu z odbiorcą. Mural jest zjawiskiem znanym od wieków, bo – jako malarstwo ścienne – miało swój początek już w prehistorii, a rozpowszechniło się na ulicach starożytnego Rzymu.
MEKSYK – KOLEBKA MURALU
Jednak myśląc o współczesnym muralu, musimy zajrzeć do Meksyku, gdzie ozdabiano nimi w I połowie XX wieku budynki urzędowe. Barwne, monumentalne malowidła miały tam jedno zadanie: jak najszybciej trafić ze swoim ideowym przekazem do często niepiśmiennej ludności. Stanowiły komentarz do najnowszych wydarzeń, upamiętniały dzieje z prekolumbijskiej historii. Potrzeba tworzenia murali była tym większa, że po rewolucji i uwolnienia się spod jarzma Hiszpanii, obywatele Meksyku poszukiwali swojej tożsamości. Meksykańskie murale przedstawiały więc tradycyjne zwyczaje, święta, rytuały, mity. Najsłynniejszym meksykańskim muralistą był Diego Rivera, czyli ukochany Fridy Khalo. Jego twórczość przepełniona była symboliką, aluzjami i porównaniami. Nie można zapomnieć również o José Orozco, którego murale epatują brutalnymi scenami wojennymi, chaosem i biedą, oraz o Alfaro Siqueiros, którego murale są pełne dynamizmu, kolorów i ekspresji.
DETROIT INDUSTRY MURALS
Detroit, swego czasu największy amerykański ośrodek przemysłowy i siedziba olbrzymich koncernów samochodowych, również wykorzystywał siłę przekazu murali. Rozwój i zacieśniające się relacje między człowiekiem a maszynami stały się inspiracją do stworzenia kolorowych i sugestywnych murali, nazwanych Detroit Industry Murals. Autorem ponad dwudziestu malowideł był właśnie Diego Rivera, który, zanim wziął się do pracy, kilkukrotnie odwiedził fabrykę Forda, by przyjrzeć się robotnikom podczas ich zajęć. Murale ukończone w roku 1933, wzbudziły jednak ogromne kontrowersje, między innymi dlatego, że pojawiają się na nich Święta Rodzina i baranki, a Edsel Ford, postać przez wielu znienawidzona, przedstawiona została w sposób niezwykle łagodny.
KOMUNISTYCZNE NARZĘDZIE REKLAMY I PROPAGANDY
Murale w Polsce powstawały już w czasach PRL. System komunistyczny idealnie propagandowo wykorzystywał możliwości wielkoformatowego malarstwa. Murale stały się doskonałym narzędziem propagandy: monumentalnym, prostym i dostępnym dla wszystkich. Pod nimi pojawiały się jednak często dopiski uliczne, które wyśmiewały i przekręcały górnolotne hasła społeczne, stając się tym samym bronią obosieczną i narzędziem walki ze znienawidzoną władzą. Peerelowskie murale udawały też zachodnie reklamy. Nadal możemy natknąć się gdzieniegdzie na wyblakłe i odrapane ściany z reklamą komunistycznych monopolistów: Społem, PKO, Pewexu czy Poczty Polskiej.
Źródło: fot. Ania Papierok. Chorzów, mur Parku Śląskiego
MURALE Z ZIELONEJ KRAINY
Trwający prawie sto lat konflikt ukształtował świadomość, poczucie tożsamości i nastroje irlandzkiego społeczeństwa. Krwawa walka o wyzwolenie spod dominacji brytyjskiej oraz próby zjednoczenia Irlandii Północnej z resztą kraju odcisnęły potężne piętno na tym narodzie. Zaowocowały również powstaniem około 2000 murali, głównie w Belfaście, które przedstawiają wszystkie istotne wydarzenia z życia Irlandczyków, ale również nawiązujące do sytuacji politycznych w różnych krajach, do międzynarodowej solidarności, wielkich zbrodni, pogwałcenia praw człowieka, segregacji rasowej, pokoju i tolerancji czy oddające hołd kobietom.
INSTYTUCJONALIZACJA MURALU
Obecnie polskie murale powstają na zlecenie urzędów, ośrodków kultury czy fundacji i są zainspirowane ważnymi wydarzeniami, postaciami lub stanowią artystyczny komentarz otaczającej nas rzeczywistości. W ostatnich latach możemy je spotkać w każdym większym mieście. Muralową mekką jest przede wszystkim Łódź, ale na Śląsku również natkniemy się na wiele perełek. Murale, w przeciwieństwie do graffiti, zarezerwowano do wyższych celów, do przekazania istotnej społecznie i kulturowo treści. Są znakomitym narzędziem dialogu, doznaniem artystycznym na wyciągnięcie ręki (a właściwie wzroku), sztuką powszechną, dla każdego. To nie wandalizm, ale sztuka, która wyszła na ulicę, do ludzi.