Skazany na ciszę bohater (podobne problemy ma jego ojciec), czuje się jakby odchodził, razem z głuchotą nadchodzi starość. To wszystko powoduje oziębienie stosunków z żoną, brak okazywania wzajemnych uczuć. Autor, wprowadzając do fabuły młodą kobietę Alex (psychopatkę, mitomankę i intrygantkę), miesza trochę w życiu pracowników uniwersyteckich, między innymi Desdemonda, a tym samym wywołuje zderzenie starości z młodością.

Książkę dobrze się czyta, to ciekawy psychologiczny portret samego autora, który wprowadza do powieści wątki z życia osobistego. Między innymi problemy ze słuchem czy odbytą w 1999 roku podróż do Polski. Powieść o sensie życia, akceptacji starości i w rezultacie śmierci. Autoironiczne podejście autora/narratora bawi, wzrusza i irytuje. Autor upaja się swym sarkastycznym humorem, fascynuje celnymi językowymi spostrzeżeniami – najważniejszym odkryciem w jego nieszczęściu jest to, że osoba niedosłysząca traci przede wszystkim spółgłoski.

Polecam i na pewno sięgnę jeszcze po inne książki autora.