Pierwszych piosenek uczyła ją babcia, więc w przedszkolu śpiewała już na dobre. Na fortepianie zaczęła grać w wieku 6 lat, ale na karierze pianistki położyło się cieniem jej lenistwo. I całe szczęście, bo wtedy pomyślała o zmianie instrumentu i odkryła… harfę. O swoich zawodowych wyborach, nieszufladkowaniu instrumentów i uwielbieniu dla musicali oraz Spotify opowiada Anna Drewniok – wokalistka, kompozytorka i jedyna harfistka
w Rybniku.
Twoim ojcem jest Adam Drewniok, basista zespołu Carrantouhill – to przeszkadzało czy pomagało?
To była sprężyna. Od dziecka przebywałam w środowisku, gdzie muzyka była obecna, od małego pchałam się na scenę, często jeździłam z tatą na koncerty. Na pewno miało to wpływ na początek mojej drogi, na jej wybór. Kiedy sama zaczęłam występować z Carrantouhill, otworzyło mi to wiele furtek. Na przykład w tym roku zagrałam na Pol’and’Rock Festival, zagrałam kilka razy w NOSPRze, poznałam ciekawych ludzi, między innymi Annę Dymną, Jurka Owsiaka. Dzięki temu bardzo dużo dobrego zadziało się w mojej karierze.
Kto oprócz ojca miał największy wpływ na twoje zawodowe wybory?
Mój nauczyciel śpiewu, Jarosław Hanik. Pięć lat pracy z nim spowodowało, że dużo we mnie pękło,
i technicznie i emocjonalnie. Kolejna osoba to moja nauczycielka harfy, Marta Mogielnicka, która nigdy nie wywierała na mnie presji, bo wiedziała, że nie będę harfistką klasyczną, a instrument traktuję raczej jako akompaniament i pomogła mi dzięki temu odnaleźć wspólny język z harfą. Duży wpływ na mnie miała także babcia, która jest regionalistką i to ona nauczyła mnie pierwszych śląskich piosenek.
Kogo radzisz się w kwestii swojej twórczości?
Raczej sprawdzam reakcje publiczności albo prezentuję swoje utwory moim nauczycielom śpiewu. Tata przychodzi na moje koncerty tylko jako widz.
Źródło: fot. Joanna Czogała
Z czego jesteś najbardziej dumna?
Głównie z tych rzeczy, które sama tworzę. Z moich autorskich piosenek i aranży, po których nawet bym się nie spodziewała, że połączenie harfy i wokalu może dać tak niesamowite brzmienie. Dumą przepełnia mnie musical „Nadejdzie pora”, który napisałam na potrzeby obchodów Święta Niepodległości w liceum. Zainspirowali mnie „Nędznicy” i „Hamilton”. Musical okazał się na tyle dużym przedsięwzięciem, że został wystawiony w Teatrze Ziemi Rybnickiej. Dostaliśmy od ludzi bardzo dużo pozytywnych opinii.
Jak w twoim życiu pojawiła się harfa? To dosyć specyficzny wybór jak na nastolatkę.
W piątej klasie szkoły muzycznej ogarnęło mnie ogromne lenistwo i nie chciało mi się ćwiczyć na fortepianie. Skutkiem tego egzamin zdałam zaledwie na trójkę, co nie jest dobrym wynikiem
w podstawowej szkole muzycznej. Zaczęliśmy się zastanawiać nad zmianą instrumentu albo pedagoga. Myśleliśmy nad wiolonczelą, altówką, aż przyszła nam do głowy harfa, rozmawialiśmy nawet o tym z panią dyrektor szkoły muzycznej, ale pech chciał, że nie było wtedy w Rybniku nikogo, kto by uczył gry na harfie. Wzięłam się za siebie, zaczęłam ćwiczyć i skończyłam pierwszy stopień szkoły fortepianu. Tym razem egzamin poszedł mi całkiem nieźle i byłam nawet zadowolona z tego progresu, jaki poczyniłam. W połowie pierwszej klasie gimnazjum dostałam nagle telefon od dyrektor szkoły muzycznej, że z Bytomia do Rybnika byłaby w stanie przyjeżdżać nauczycielka gry na harfie i zapytała, czy chciałabym nadal na niej grać. Zaczęłam brać prywatne lekcje, a skoro byłam jedyną uczennicą, instrument ze szkoły przewieźliśmy do domu i mogłam do woli ćwiczyć u siebie, nie musząc chodzić do szkoły. Na początku miałam taką małą harfę, która teraz głównie służy mi jako rekwizyt do zdjęć, bo ma fatalny dźwięk, czego wcześniej nie wiedzieliśmy, bo nie znaliśmy się na harfach i kupiliśmy ją zanim w ogóle zaczęłam się uczyć. Tak dotrwałam do klasy maturalnej i teraz już nie pobieram lekcji, bo stwierdziłam że osiągnęłam taki poziom, że mogę już ćwiczyć we własnym zakresie.
Dajesz nawet recitale?
Tak, na recitalu zatytułowanym „Yesterday”, zaprezentowałam nowe aranżacje przebojów muzyki rockowej na wokal i harfę. Jestem z niego bardzo dumna, bo wydawałoby się, że harfa i muzyka rockowa stoją w zupełnej sprzeczności, ale ludziom bardzo się podobało. Zwłaszcza do gustu przypadł im „Space Oddity” Dawida Bowie’go ponieważ harfa w tym utworze dała niesamowite możliwości jeśli chodzi o brzmienia i glissanda. Utwierdziło mnie to w przekonaniu, że nie można szufladkować instrumentów.
Źródło: fot. Joanna Czogała
Czy Rybnik jest dobrym miejscem do życia dla artysty?
Oczywiście. Rybnik jest bardzo dobrym miejscem dla rozwoju artystycznego. Ośrodki kultury oferują ogrom zajęć, gdzie można doskonalić swój talent, a – przede wszystkim – jest tu mnóstwo miejsc otwartych na młodych artystów, począwszy od scen domów kultury, a skończywszy na kawiarniach. W obu miejscach regularnie odbywają się także jam session. Osobiście swoje pierwsze szlify odbierałam w Rybniku, chodząc na lekcje śpiewu do Domu Kultury w Chwałowicach i uczęszczając do rybnickiej Szkoły Muzycznej. Trzeba oczywiście trochę się postarać, wysyłać maile, podzwonić, reklamować się, trzeba być swoim własnym menadżerem, organizować koncerty i pilnować swojego interesu. Jeśli ktoś się postara może osiągnąć naprawdę dużo.
Zaczęłaś studia na Liverpool Media Academy. Czy to znaczy, że Rybnik i Polska są już dla Ciebie zbyt małe?
Generalnie od paru lat marzę o śpiewaniu musicalu i stwierdziłam, że najlepiej będzie to zrobić w Wielkiej Brytanii, bo tam tradycja musicalowa jest o wiele dłuższa i bogatsza. W Polsce musical jest rodzącym się gatunkiem, a dla Brytyjczyków jest to już część kultury. Marzy mi się kariera międzynarodowa, dlatego wydaje mi się, że start w Wielkiej Brytanii da mi także więcej możliwości.
Z kim chciałabyś zaśpiewać?
W Polsce na pewno z Jazz Bandem Młynarski-Masecki, którzy zachwycili mnie ostatnio swoim koncertem.
Źródło: fot. Joanna Czogała
Co Ci w duszy gra i co Cię inspiruje?
Słucham wielu rzeczy. Dużo inspiracji czerpię z muzyki klasycznej i jazzu, które oferują bardzo ciekawe rozwiązania muzyczne. Lubię też smęty w stylu „Chłopiec z gitarą” i ballady. Słucham klasycznego rocka, ale nie lubię zbyt ciężkiej muzyki, chociaż kiedyś miałam fazę na metal i ciężki rock. Teraz wolę, gdy muzyka sprawia mi przyjemność i daje fajną energię. Nie jestem zamknięta na żaden gatunek, ale staram się poznawać jak najwięcej różnych rzeczy. Słucham muzyki w zależności od nastroju i naprawdę cieszy mnie istnienie Spotify.
Anna Drewniok jest wokalistką, kompozytorką, aranżerką i harfistką. Od szóstego roku życia gra na fortepianie. W wieku 14 lat zaczęła grać na harfie pod kierunkiem Marty Mogielnickiej. Występowała na wielu polskich, w tym rybnickich, scenach, zarówno solo, jak i z zespołem Carrantuohill. Uczyła się śpiewu techniką MIX pod opieką Jarosława Hanika. W 2018 roku rozpoczęła naukę w Państwowym Policealnym Studium Zawodowym Wokalno-Baletowym w Gliwicach na kierunku aktor scen muzycznych, gdzie jej nauczycielką śpiewu klasycznego jest Justyna Dyla. Obecnie studiuje kierunek BA Musical Theatre na Liverpool Media Academy. Jest jedyną harfistką w Rybniku. Odniosła liczne sukcesy na polu artystycznym, takie jak ex aequo tytuł Najlepszej Wokalistki 15. edycji “Pojedynku na Słowa” oraz I miejsce drużynowo w tym samym konkursie, II miejsce ex aequo w XVI Festiwalu Piosenki Europejskiej i I miejsce w V Powiatowym Konkursie Piosenki Obcojęzycznej Superstar 2017.