12/12 Małgosi Budnik

Małgorzata Budnik

Przed Wami 12 miesięcy i 365 dni nowego roku, dlatego Małgosia Budnik ma dla Was 12 propozycji czytelniczych na nadchodzące miesiące 2022 roku.

Źródło: Lejb Fogelman "Warto żyć"

L. Fogelman „Warto żyć”

Świetnie poprowadzona rozmowa: wywiad – rzeka, w której Lejb Fogleman opowiada anegdoty składające się na historię jego życia. Fogelman urodził się w Legnicy w żydowskiej rodzinie, po antysemickiej nagonce w 1968 r. wyjechał do USA, tam skończył Harvard, został wziętym prawnikiem i w latach 90. wrócił do Warszawy.

Michał Komar rozpoczyna rozmowę z bohaterem od momentu kiedy w 1969 roku wylądował w Nowym Jorku, gdzie czekał na niego Jojne Chaim, brat mamy. Zaraz na początku smaczku dodaje spotkanie przy pisuarze samego Jimiego Hendrixa. Po takim wejściu nie sposób się oderwać.

Z rozmowy z Michałem Komarem wyłania się najpierw rozbiegany młody chłopak, potem szalony młodzieniec, a wreszcie szanowany i ceniony prawnik, w którym zawsze odzywa się duch chasydów. Dla nich droga do Boga to ekstatyczna radość, a jak mówił cytowany w wywiadzie cadyk Elimelech z Leżajska: „Dobrze jest, kiedy człowiek sprawia, że Bóg w nim śpiewa”.

Mimo ogromnego poczucia humoru Lejb Fogelman i tu pamięta o Zagładzie. Często ją wspomina i równocześnie próbuje znaleźć własne wyjaśnienie źródeł antysemityzmu: „Cały czas zastanawiam się, czy Polacy zrozumieli, że antysemityzm w Polsce nie jest już głównie problemem Żydów, lecz przede wszystkim problemem dla Polski. Przecież tu już prawie nie ma Żydów. A antysemityzm pozostał i ma się bardzo dobrze.”

Losy Fogelmana są równie barwne jak pysznie rozpostarte pióra pawia na okładce. W książce znajdziemy skarbnicę smakowitych rodzinnych anegdot. Lejb wspomina Legnicę, Pułtusk, wraca wspomnieniami do czasów dziecięcych. Jest kolorowo i pikantnie. Czasami sentymentalnie. Czyta się jednym tchem.

Źródło: Denis Johnson "Sny o pociągach"

D. Johnson „Sny o pociągach”

Książka przedstawia życie zwykłego człowieka z pogranicza amerykańsko-kanadyjskiego, robotnika, który pracuje w górach Idaho m.in. przy budowie kolei i który pewnego dnia traci w pożarze wszystko – rodzinę i dom. Kolejne rozdziały to podróż przez następujące po sobie etapy życia głównego bohatera, czytelnik podążając za słowem, tworzy w wyobraźni obrazy: fotografie i krótkie filmy. Sam Grainier to prosty, wrażliwy i nieco przesądny człowiek. Nie może znaleźć ukojenia po śmierci żony i córeczki. Można powiedzieć, że Sam to everyman, w tym przypadku człowiek, który pragnie dobrej pracy, spokojnego życia, domu, do którego może wracać. Po prostu szczęścia. W narracji Johnson przeplata jawę ze snem: duchy wkraczają w sprawy żywych, wilki oswajają ludzi, a samotne życie staje się antidotum na tęsknotę za tym, co stracił. Autor porusza temat przetrwania i siły charakteru, jego zwięzły i suchy styl potęguje surowość życia w górach Idaho, czym przykuwa uwagę odbiorcy. Ciekawym zabiegiem jest przytaczanie wierzeń rdzennych mieszkańców Idaho. Następuje w tych momentach synchronizacja rzeczywistości i marzeń, idącej do przodu cywilizacji i spójności z naturą. Równocześnie słychać stukot pociągu o szyny, który niczym refren uwypukla (nie)rzeczywiste życie bohatera.

Proza niby niepozorna, ale chce się to czytać.

Źródło: Maciej Marcisz "Książka o przyjaźni"

M. Marcisz „Książka o przyjaźni”

Chyba najtrudniej pisać o książce, którą traktuje się bardzo osobiście. W tym przypadku tak właśnie jest. Zacznę od podziękowań dla Macieja, że podjął akurat taką tematykę. Książka opisuje losy trójki przyjaciół z czasów licealnych. Porusza wątki zmian jakie zachodzą w ich relacji na przestrzeni lat: zakładają rodziny, rodzą dzieci, zmagają się z napisaniem książki, „przyznają się” do swojego homoseksualizmu. Kasia, Michał i Dorota znają się od zawsze. Przetrwali kilkanaście lat, przeprowadzki do odległych miast, a nawet coraz bardziej rozjeżdżające się życiowe drogi. Znajdziemy tu drogowskazy dojrzewania pokolenia dzisiejszych trzydziestolatków, ich spojrzenie na relacje damsko-męskie, na orientację seksualną bliskich sobie osób, a przede wszystkim na przyjaźń. Autor świetnie zarysował tło wydarzeń: zmieniającą się polską rzeczywistość w nowym tysiącleciu. Mierzy się z realnymi problemami bohaterów. Opowiada niby o czymś „zwykłym” w sposób interesujący i dający czytelnikowi miejsce do przemyśleń. Skłania do swoistego rachunku sumienia.

Odnalazłam tu siebie i własne doświadczenia związane z Przyjaźnią.

Źródło: Bogdan Musiał "Kto pomoże Żydowi..."

B. Musiał „Kto pomoże Żydowi…”

Autor – historyk – rozprawia się z mitami powielanymi w książkach o Holocauście. Często oskarża się Polaków o współudział w zagładzie Żydów. Jeszcze do dziś wypływają kolejne doniesienia o „polskich obozach koncentracyjnych” czy polskiej zgodzie na krzywdzenie Żydów i pomoc w ich łapaniu oraz zabijaniu. Musiał – chcąc wyjaśnić te przykre oskarżenia – przedstawia prawodawstwo okupowanej przez nazistów Polski. Kieruje zdobyte dowody do osób nieposiadających rozległej wiedzy historycznej, wiadomo, że w każdym narodzie są ludzie dobrzy i źli, przypinanie komuś łatki: zły Niemiec, czy dobry Polak, niczemu dobremu nie służy. Autor próbuje przeciwstawić się manipulacjom w kwestii historii Polski. Prezentuje postępy w zaostrzaniu niemieckiej polityki antyżydowskiej, widziane przez pryzmat losów mieszkańców okupowanych terenów. „Bo kara śmierci grozi każdemu, który udzieli pomocy żydom opuszczającym miejsce odosobnienia bez zezwolenia Władz, lub też w inny sposób okaże żydom swą pomoc”. Już w wprowadzeniu czytamy słowa autora, który pisze, że książki typu „Tatuażysta z Auschwitz” zniekształcają obraz Holokaustu. Niestety promowanie takich komercyjnych powieści sprawia, że wielu czytelników (nie mających fundamentu w postaci niezakłamanej wiedzy historycznej) uznaje opisane wydarzenia za naprawdę mające miejsce, bo przecież książka miała być oparta na prawdziwych zdarzeniach…Książka z jednej strony usprawiedliwia postępowanie Polaków wobec Żydów w czasie okupacji niemieckiej, a z drugiej daje szansę na zrozumienie co powodowało takie a nie inne zachowania i decyzje.

Czarno – biały świat po prostu nie istnieje, a szarość często trudno sklasyfikować.

Źródło: Jakub Małecki "Saturnin"

Chyba najbardziej osobista książka Małeckiego. Głównymi bohaterami są Saturnin Markiewicz oraz jego dziadek – Tadeusz. Saturnin to prawie trzydziestoletni, otyły, warszawski przedstawiciel handlowy. Zakochany w dziewczynie z apteki, nie potrafi opanować kompleksów i wstydu. Wychował się bez ojcowskiego wzorca, gdyż jego rodzice rozwiedli się, kiedy był dzieckiem. Przez lata wytrenował w sobie umiejętność przypodobania się innym. Boi się odrzucenia, bo nie akceptuje samego siebie. Być może gdyby nie wypadek na zawodach, wszystko potoczyłoby się inaczej. Rzuca wszystko, kiedy dzwoni matka i mówi, że dziadek Tadeusz gdzieś się zniknął. Satek wraca do rodzinnego Kwilna, by rozpocząć poszukiwania. Autor odkrywa przed czytelnikiem kolejne tajemnice. Skąd akurat Saturnin? Dlaczego rodzice się rozwiedli? Co robił dziadek w czasie wojny?Dostajemy powieść o utraconych szansach: są porażki i rozczarowania. Bohaterowie odkrywają obawy i lęki, fabuła budowana jest na smutku i wyważonych emocjach. Małecki kolejny raz serwuje prostą historię. Uwodzi swobodnym, ale obrazowym styl, słowa tu po prostu płyną. Dbałość o szczegóły, prostota, szczerość, brak sztuczności, umiejętność zaskakiwania i wzruszania w odpowiednim momencie, to atuty pisarstwa Jakuba.

Książka pełna magicznych refleksji, którą trzeba przeczytać.

Źródło: Anne Sward "Vera"

Nieczęsto sięgam po literaturę szwedzką, tym bardziej cieszę się, że trafiłam na dobrą pozycję. Autorka zachwyca intymną narracją – poznajemy Sandrine, kiedy na jej żebrach zaciska się ślubny gorset. W czasie zamieci śnieżnej łódź wiezie na wyspę przemarzniętych gości w odświętnych strojach. Są świadkami zawarcia małżeństwa, które od początku jest farsą, mimo iż w noc zaślubin rodzi się dziecko. Macierzyństwo Sandrine ma tu wymiar symboliczny: splata traumy z przeszłości z możliwościami, które niesie przyszłość. Razem z bohaterką odtwarzamy przebieg wydarzeń z niedomówień i wyrywkowo przedstawianych wspomnień. Dajemy się zwieść złudzeniom i zwrotom akcji – tu nic nie jest oczywiste. Fabuła budowana jest w tle surowych, a mimo to pięknych skandynawskich pejzaży, które uwypuklają chłodny ton narracji. Akcja powieści rozgrywa się w Sztokholmie lat czterdziestych i pięćdziesiątych, jednak w retrospekcjach wybieramy się do portowego miasta na południu Francji, gdzie dorastały babcia i matka Sandrine, docieramy również na podhalańską(!) wieś, gdzie dziewczyna przebywała w czasie drugiej wojny światowej. Vera” to książka psychologiczna: autorka analizuje dramat młodej kobiety, która buduje swoje życie na trudnych relacjach w rodzinie. Jej zachowanie ugruntowały wcześniejsze traumy, jest niedojrzała, nieczuła i skrajnie bierna w budowaniu swojej pozycji. Trudne relacje z matką, ciągła walka o przetrwanie, odnoszą skutki w następnych pokoleniach. Dostajemy powieść wiarygodną psychologicznie, w której ekscytują czytelnika doskonałe kreacje kobiet.

Dla mnie niezwykła i przejmująca. Polecam.

Źródło: Alena Mornštajnová "Hana"

A. Mornštajnová „Hana”

Holokaust z perspektywy czeskiej rodziny nie zdarza się często. Do tego w powieści, która nie epatuje wojennym patosem, a przy tym „bombarduje” emocjami. Nie potrzebuje „wielkich” słów, a tym bardziej ich nadmiaru by zachwycić i wzruszyć czytelnika. Razem z bohaterami wyruszamy w podróż przez wydarzenia, które ich dotykały, a właściwie w mniejszym lub większym stopniu, niszczyły ich życie. W wyniku przewrotnego zrządzenia losu dziewięcioletnia Mira traci rodzinę w czasie epidemii tyfusu. Hana – jej jedyna żyjąca krewna – jawi się jako kobieta nieprzystosowana i pełna tajemnic. Na rodzącej się między nimi więźi, autorka buduje fabułę. Stopniowe retrospekcje odkrywają sekrety dwóch pokoleń tej czeskiej rodziny, nad którą niczym kruki wiszą tragiczne wydarzenia drugiej wojny światowej. Tu każde wydarzenie ma swój początek w przypadku: niewysłany na czas list, złamany zakaz, ciastka kupione w niewłaściwym momencie – a co by było gdyby…? Ale nie ma ratunku przed odpowiedzialnością. Autorka w sposób prosty i bez zbędnych słów rozlicza się z piętnem Holokaustu. Niby niepozorna, krótka książka, a porusza skomplikowane relacje międzyludzkie, wiarygodnie osadzone w historii. Czytelnik najpierw z Mirą wraca do Czechosłowacji lat 50., a potem z Haną do lat 30., kiedy Zagłada zbierała śmiertelne żniwo w Meziříčí. Dorastanie Miry zostaje połączone z życiem schorowanej Hany: ból, strach, trauma minionych lat scala się z dobrem i zaufaniem do ludzi. A wszystko w mądry i wyważony sposób. Autorka z ufnością oddaje głos swoim bohaterom zachowując ich autentyczność. Zaryzykuję stwierdzenie, że o wiele więcej tu refleksji, niż w komercyjnych „holokaustowskich” wyciskaczach łez.

Podsumowując: książka, którą TRZEBA przeczytać!

Źródło: Richard Russo "Koniec Empire Falls"

R. Russo „Koniec Empire Falls”

Na pierwszy rzut oka, książka, jak też jej główny bohater – Miles Roby – niepozorna. Fabuła snuje się leniwie, bo jakże by inaczej, skoro buduje smętną opowieść o wymierającym miasteczku. Każde z wydarzeń układa się powoli w całość i tworzy pełną zagadek i tajemnic historię. Dostajemy pozornie nieatrakcyjny portret zbiorowości mieszkańców Empire Falls, w którym „rządzi” miejscowa potentatka, zastanawiająca się nad sprzedażą nieczynnego zakładu produkcyjnego w okolicy. Stopniowo poznajemy społeczną strukturę mieszkańców. Miles Roby, rozwodzący się nieudacznik, właściciel podupadającego grill-baru, tworzy tam jakby bazę fabuły, z której „wychodzi” kilkanaście postaci, jako portret małomiasteczkowej społeczności. Autor pokusił się o zaopatrzenie ich w charakterystyczne cechy, a mimo to rysuje je z subtelnością, poprzez retrospekcje sięgające kilkadziesiąt lat wstecz. Miles obsesyjnie rozpamiętuje własną i cudzą przeszłość. Russo jest tutaj bacznym obserwatorem, w perypetiach mieszkańców Empire Falls można się przejrzeć niczym w lustrze. Pod parasolem ironicznej serdeczności, kryje się melancholia i cierpienie: niewybaczone krzywdy, nieodwzajemnione uczucia, niezrealizowane marzenia i zawiedzione nadzieje.

Moim zdaniem nagroda Pulitzera zasłużona, z pewnością sięgnę po inne książki autora.

Źródło: Edward P. Jones "Znany świat"

Świetna opowieść o niewolnictwie w dziewiętnastowiecznej Ameryce. Głównymi bohaterami są wyzwoleni Murzyni, autor do głosu dopuszcza setki niemych do niedawna Murzynów, którzy dzięki pracowitości i wielu wyrzeczeniom stali się skromnymi posiadaczami ziemskimi. Poznajemy ich codzienne życie, problemy i radości oraz stosunki między „białymi” a „czarnymi”. Wiele tu retrospekcji i powiązań, co pozwala stopniowo odkrywać sekrety bohaterów. Powieść Jonesa to znakomite połączenie historii i fikcji literackiej. Akcja rozgrywa się w Wirginii oraz pośrednio na Południu Ameryki, skąd pochodzą niektórzy bohaterowie. I to właśnie bohaterowie są największym atutem tej książki, autor buduje barwne postaci, niczym klatka po klatce w filmie widzimy ich życie, słyszymy ich myśli, współodczuwamy ich przeżycia. Brak tu narzuceń narratora, to czytelnik układa sobie w głowie własne interpretacje wydarzeń. Znamienna do oddania atmosfery tamtych wydarzeń jest postać Mildred, żony Augustusa, która po informacji, że jej wolny mąż zostaje sprzedany ponownie handlarzowi niewolników, nie wierzy, aby prawo stanowe jej go zwróciło. Bo takie po prostu były realia, bezprawne, ale były. „Znany świat” to powieść niełatwa w odbiorze i wymagająca skupienia, a równocześnie jak już się do niej siądzie, nie można się oderwać. Czytając ma się wrażenie oglądania czarno białych fotografii z czasów kiedy w Ameryce trwało niewolnictwo, każda z nich to odrębna historia, tworząca błyskotliwą i plastyczną fabułę.

I wcale mnie nie dziwi Pulitzer i plany ekranizacji.

Źródło: Aleksandra Zielińska "Sorge"

Pierwsze spotkanie z autorką i jakże udane. Krążymy wokół kobiecych kryzysów: nie tych typowo „damsko-męskich”, mamy tu do czynienia z kobiecym obłędem, głęboką depresją, nieprzepracowaną żałobą, czy rozpamiętywaniem nieudanego życia, które zbliża się do kresu. A to wszystko dzieje się w tytułowym Sorge, które tłumaczy się jako zmartwienia. Dobiegająca siedemdziesiątki, samotna Adela, doświadcza pierwszych objawów starczej demencji i fizycznego zniedołężnienia. Z ulgą wyczekuje śmierci. Właścicielka świetnie działającej w przeszłości cukierni – Tula – popada w głęboką zapaść po tragicznej śmierci córeczki, raczej nie ma szansy na pogodzenie się z losem. Dziewczyna to bezimienna bohaterka – opiekunka dzieci, które zginęły w wypadku – jako jedyna ocalała: mierzy się ze spojrzeniami mieszkańców miasteczka, które odbierają jej chęć życia. Powieść tryskająca melancholią, rozpaczą i smutkiem. Autorka po cichu weszła w skórę bohaterek, wydobyła z nich prawdziwą rozpacz. Nie boi się podejmować tematów trudnych do opisania: starości, wyobcowania. Fabuła jest gęsta i ciężka, bez zbędnych zdań ani ozdobników, słowa są surowe i mocne.

I chyba właśnie dlatego, bardzo to wszystko PRAWDZIWE.

Źródło: Marek Harny "Dziecko września"

M. Harny „Dziecko września”

Niektóre książki po prostu przyciągają. Ta przyciągnęła mnie tytułem. Adam został poczęty 1 września 1939 roku. Andrzej i Teresa w pośpiechu zawarli związek małżeński. Andrzej wyruszył na wojnę, Teresa oczekiwała syna. Została sama w tym nie najłatwiejszym czasie. Wojna i okupacja szczególnie jej doświadczają. Tytułowy wrzesień 1939 na zawsze odciska swoje piętno na bohaterach, pozostawia w nich ślad, który warunkuje ich dalsze szczęście w przyszłości. Marek Harny to dla mnie odkrycie; pisze konkretnie, bez zbędnych metafor i udziwnień, co w literaturze tego typu jest atutem. Zdaje się rozumieć, że w czasach wojny nic nie jest czarno-białe. Bo niełatwe czasy to niełatwe sytuacje, a w rezultacie niełatwe, czasami (nie)moralne, decyzje. Teresę wojna doświadczyła wyjątkowo: jej ojciec zginął w Oświęcimiu, ona była więziona w obozie w Płaszowie, a mały Adaś omal nie padł ofiarą polskiego policjanta. Autor obrazowo rysuje tło historyczne. Kampania wrześniowa, okupacja, działalność konspiracyjna – to tło losów Teresy i Adama. Widać, że fabuła ma początek w historii i rzetelnie się jej trzyma. Podąża śladami Teresy, począwszy od Tarnowa, poprzez Kraków, aż do Zabrza. Tym bardziej fabuła jest interesująca, bo zahacza o bliskie mi tereny. Jak sam autor mówi: „Książka jest utkana z elementów zaczerpniętych z historii mojej rodziny i moich bliskich znajomych, głównie z Nowego Sącza, a także z moich doświadczeń jako małego chłopca. Starałem się upleść symboliczny los Polaka z pewnego pokolenia”.

Powieść wielowątkowa i bardzo ciekawa. Polecam.

Źródło: Junot Diaz "Krótki i niezwykły żywot Oscara Wao"

J. Diaz „Krótki i niezwykły żywot Oscara Wao”

Dla mnie książka totalna: sprytnie plecie się pomiędzy powieścią obyczajową, literaturą faktu a biografią. A do tego saga rodzinna. Fukú! Klątwa, która spoczywa na wielu dominikańskich rodzinach. To trochę sprawka religii, trochę czarów i trochę osadzenia kulturowego społeczeństwa. Jeśli ciąży na tobie ta klątwa – spodziewaj się najgorszego. Życie na pewno nie będzie cię oszczędzać, o nie. Czarna dziura to przy tym „pikuś”. I tylko zafa może odczynić zaklęcie. Główny bohater, Oscar, to typowy ciamajda. Brzydki, gruby, nieatrakcyjny, a do tego dziwny – kreatura nastolatka, nie – Dominikańczyk. Kraj, w którym liczą się tylko macho, Oscara ma po prostu gdzieś. Chłopak żyje fantastyką, tym bardziej podrywanie dziewczyn mu nie wychodzi. Jego miejsce w społeczeństwie pognębia ojciec pijak, matka furiatka chora na raka i siostra Lola, „ta lepsza (bo udana) połowa rodzeństwa”. Autor wtyka nam w dłonie „gorący ziemniak”. Z każdej strony przebija egzotyczny klimat Santo Domingo. Wtrącenia hiszpańskie powodują, że język powieści żyje, ma smak. Nadaje fabule energię i koloryt. A wszystko przyprawione szczyptą czarnego humoru. Razić może nagromadzenie wulgaryzmów, choć wydaje mi się, że akurat tutaj dodają całości pieprzu. Fabuła wychodzi od opowieści o samotnym, acz kochliwym Oscarze, by z biegiem czasu wpleść w nią losy przodków Oscara. Przeklęte fukú spadło na ich rodzinę już w czasach dyktatury Rafaela Leonidasa Trujilla. To ciekawa i barwna trzypokoleniowa saga rodziny dominikańskiej. Mocna i dosadna. Autor porusza się na przestrzeni kulturowej, politycznej i obyczajowej.

Powieść różnorodna, inteligentna i przewrotna; pełna drapieżnych emocji.

Publikacja: 10-01-2022

Cookies

Ta strona wykorzystuje pliki cookies w celu zapewnienia maksymalnej wygody w korzystaniu z naszego serwisu.
⟶ Czytaj więcej