Ku radości

Lidka Białecka

Środek pandemii: „Jak tu się śmiać? Nie wolno, nie wypada. Teraz chcesz się śmiać?” Takie słowa słyszę od czasu do czasu. Jednak już ich w ogóle nie zauważam. Śmieję się przy każdej okazji i to pozwala mi działać, ciągle się rozwijać i radzić sobie w trudnych sytuacjach.

Najpierw były Indie

O jodze śmiechu dowiedziałam się w Rybniku. Podczas mojej tegorocznej 2-miesięcznej podróży do Indii, miałam okazję poznać tę ciekawą technikę. Stało się to na plaży Chowpatty Beach w Mumbaju. Moim pierwszym nauczycielem był Kishore Kuvavala, jak się potem dowiedziałam, jeden z prekursorów jogi śmiechu. Odkryłam ten fakt podczas pisania artykułu do „Fishki”. Ciągle nie mogę się nadziwić, że całkiem przypadkowo trafiłam do pana Kishore. W Indiach kluby jogi śmiechu działają w większych miastach w całym kraju. A mój wybór padł właśnie na plażę w Mumbaju. Chyba nie ma przypadków. W Indiach joga śmiechu prowadzona jest w klubach, ale też w różnych zakładach pracy, jako sposób na integrację, odpoczynek oraz wzrost efektywności.

Po powrocie do kraju, na kwarantannie pomyślałam „Ja też tak chcę! Chcę się czuć lekko i radośnie oraz chcę dawać radość innym”. Zawołało i oto jestem 😉 Nie wiedziałam, z czym do końca wiąże się joga śmiechu, a raczej świadome śmianie się. Ciągle eksperymentuję ze śmiechem, co rusz pojawiają się nowe propozycje, coraz więcej ludzi wybiera radość, a czasem na początek zwykły uśmiech. Po zakończeniu kursu u Piotra Bielskiego, głównego propagatora tej metody w Polsce (Jogin Śmiechu), od razu rozpoczęłam prowadzenie zajęć. Odbywały się one regularnie na rybnickim kampusie, miałam stałą grupę seniorów w jednym z domów seniora, prowadziłam też zajęcia dla grup zorganizowanych. Teraz pozostaje głównie online, ale staram się działać w terenie, podczas spacerów w parkach i w lasach.

„Radość duchowa jest wieczna”

Joga śmiechu powstała 25 lat temu w Indiach. Moja teoria jest taka, że mogło wydarzyć się to tylko tam. Duży wpływ na dobre samopoczucie mieszkańców Indii ma zapewne pogoda oraz duchowość, która dosłownie unosi się w powietrzu. Spotykani po drodze Indusi zauważali, że my „biali”, zanim coś zrobimy, ciągle analizujemy i piętrzymy wyobrażenia na temat danej sprawy. A oni po prostu to robią – albo i nie robią. W efekcie żyje im się łatwiej.  Dla ludzi z kręgu europejskiego to często niezrozumiałe. Zapędzamy się w gonitwę myśli, pojawia się stres. W efekcie jesteśmy spięci, podenerwowani, zaczyna szwankować zdrowie… Jest w nas wiele krytyki i stereotypów: „Śmiejesz się jak głupi do sera. Nie wypada się tak głośno śmiać”, itp.

Indyjskie podejście do życia bardzo mi się spodobało. Widzę, że my też tak możemy myśleć. Początki bywają niełatwe, ale efekty zaskakują. Podczas pierwszej sesji jogi śmiechu każdy czuje się nieswojo i jest to całkowicie naturalne. Trudne sytuacje nie znikną, ale regularny śmiech powoduje, że łatwiej sobie z nimi radzić. To zawsze kwestia wyboru. Ze świadomym śmiechem, czyli takim nieprzypadkowym, jest jak z wejściem do lodowatej wody. Podejmujesz decyzję i robisz to. Lepiej nie analizować, ponieważ wtedy może pojawić się tysiąc argumentów na „nie”.

fot. Łukasz Droździk. Promotorka jogi śmiechu w Rybniku i autorka artykułu Lidka Białecka

Źródło: fot. Łukasz Droździk. Promotorka jogi śmiechu w Rybniku i autorka artykułu Lidka Białecka

Co to jest joga śmiechu?

25 lat temu indyjski lekarz internista, dr Madan Kataria (Laughter Guru) badał wpływ śmiechu na zdrowie. Zebrane dane zachęciły go i rozpoczął praktykę śmiechu. Początkowo śmiano się z żartów, ale skecze szybko się skończyły. Wtedy powstała koncepcja jogi śmiechu, czyli zestawu ćwiczeń śmiechowych, oddechowych i klaskania, zakończonych relaksacją – odpowiednich dla osób w każdym wieku. Obecnie kluby jogi śmiechu funkcjonują w ponad stu krajach na całym świecie. W Polsce joga śmiechu staje się coraz bardziej popularna. Jej zaczątki miały miejsce już w 2000 roku.

Joga śmiechu to prosta i efektywna technika poprawy własnego zdrowia. Opiera się na zasadzie „Fake it till you make it”, czyli „Udawaj tak długo, aż ci się uda”. Nasz mózg nie rozróżnia tego, czy śmiejemy się naprawdę, czy też udajemy. Nie ma to wpływu na dobroczynne działanie śmiechu. Co więcej, śmiech jest zaraźliwy, co powoduje, że nawet największy sceptyk nie może sobie odmówić przynajmniej uśmiechu.

Dlaczego warto regularnie się śmiać?

  1. Zdrowie – śmiech wywołuje ruchy przepony, a to powoduje, że organizm jest bardziej dotleniony. Płuca się rozszerzają, toksyny są usuwane. Następuje lepsze ukrwienie organizmu. Ważną zaletą śmiechu jest to, że usuwa stres. Poziom endorfin wzrasta i czujemy się bardziej radośni. Regularna praktyka wpływa też na poprawę odporności organizmu. Dobrze śmiać się codziennie bez przerwy, minimum przez jedną minutę. Można to robić przy sprzątaniu, patrząc się w lustro lub w kontakcie z drugą osobą.
  2. Integracja społeczna – warto się spotykać z osobami podobnymi do nas. Nawet w czasie pandemii można robić to online. Poprawiają się też relacje z innymi osobami.
  3. Rozwój osobisty – wzrasta kreatywność, poczucie własnej wartości, odwaga oraz łatwość reagowania na różne życiowe wyzwania.
  4. Większy spokój ducha – śmiech oczyszcza nas z różnych emocji, pomocna jest tu również relaksacja. Można się zatrzymać w tu i teraz oraz lepiej usłyszeć siebie oraz zauważyć własne potrzeby.

Istnieje dziedzina badań nad śmiechem i jego wpływem na zdrowie – gelotologia. Śmiech wykorzystuje się również przy leczeniu depresji. Jest to bezpłatne lekarstwo, do którego każdy ma dostęp i którego nie można przedawkować.

Śmiejmy się na tyle, na ile czujemy w danym momencie. Najważniejsze, aby ta czynność stała się regularna. To podobnie jak z ćwiczeniami na siłowni, fitnessem, itp. Efekty pojawiają się już po pierwszej sesji jogi śmiechu, ale utrzymują przy systematyczności.

Ciekawostka: dzieci śmieją się średnio 300-400 razy dziennie, a dorośli tylko 10-20. Warto to zmienić!

Moje eksperymenty

Wychodzę z założenia, że najlepiej jest przekazywać innym praktykę a nie samą teorię. Dlatego też sprawdzam na sobie efekty śmiania się.

Kilka miesięcy temu przeprowadziłam krótką sesję na kolacji międzysektorowej. Ideą tego spotkania jest poznanie się i nawiązanie współpracy. Wykorzystałam więc jeden z elementów jogi śmiechu i zachęciłam do integracji. Myślę, że do tej pory niektórzy nie wiedzą, co się wtedy wydarzyło. W efekcie atmosfera wyraźnie się rozluźniła i pojawiło się dużo uśmiechu.

Rozpoczęłam też morsowanie ze śmiechem. Joga śmiechu jest świetną formą rozgrzewki. Pobudzamy ciało zewnętrznie oraz wewnętrznie, wykorzystując pracę przepony, która pomaga rozgrzać organizm od środka. W wodzie jest już nieco inaczej. Myślę, że bezpiecznie jest się delikatnie śmiać, co wywołuje wewnętrzne ciepło. Ta koncepcja jest na razie w fazie moich testów.

Od pierwszego września śmieję się regularnie, niemal codziennie przez 30 minut. Początkowe wyzwanie 90. dni śmiechu chyba nigdy się już nie skończy. A to dlatego, że widzę mnóstwo pozytywnych efektów.

fot. Daniel Wojaczek. Relaksacja dźwiękowa kończąca sesję jogi śmiechu

Źródło: fot. Daniel Wojaczek. Relaksacja dźwiękowa kończąca sesję jogi śmiechu

Uczucie wewnętrznej radości

Joga śmiechu to:

  • spora dawka śmiechu, który jest korzystny zawsze, a zwłaszcza w czasie panującej epidemii,
  • nauka śmiania się nawet wtedy, gdy nam nie jest do śmiechu,
  • trochę informacji o tym, jak dbać o swój układ odpornościowy w łatwy i przyjemny sposób,
  • prosta gimnastyka, którą można wykonać przed komputerem, ćwiczenia oddechowe oraz chwila relaksu.

Myślę, że sekretem szczęśliwego życia jest uczucie wewnętrznej radości. Widzę, że moje marzenia powoli się spełniają. Już mam kolejne pomysły w głowie, a jednym z nich jest przeprowadzenie sesji jogi śmiechu na dużej scenie. Myślę, że Kabaryjton będzie na to idealnym miejscem. Śmiech uwalnia różne emocje i pokazuje również to, co dla nas trudne. Ale to już historia na inną opowieść, a najlepiej na osobistą praktykę. Vaclav Havel powiedział, że ten, kto potrafi śmiać się z siebie, nie musi obawiać się śmieszności. Ja już wiem, że nie chcę rezygnować z radości. Jeśli chcemy dobrze się czuć, wybierajmy to uczucie jak najczęściej. Pracuję nad nawykiem regularnego śmiania się.

Jeśli chcecie spróbować lub dowiedzieć się więcej, zapraszam do siebie: Ku Radości 

Publikacja: 01-02-2021

Cookies

Ta strona wykorzystuje pliki cookies w celu zapewnienia maksymalnej wygody w korzystaniu z naszego serwisu.
⟶ Czytaj więcej