Autorka cyklów „Refleksje” i „Ulotny świat” Dagmara Jemioła-Hryniewicka jest absolwentką wydziału malarstwa na Akademii Sztuk Pięknych w Katowicach. Dyplom magisterski uzyskała w pracowni malarstwa pod kierunkiem prof. Jacka Rykały oraz pracowni scenografii pod kierunkiem dra Marcela Sławińskiego.
Cykl malarski „Refleksje” realizuje od 2015 roku. Do jego powstania zainspirowała ją natura, która jej zdaniem, stanowi niezliczoną ilość tematów czekających na realizację, wystarczy tylko bliżej się przyjrzeć. Jej punktem odniesienia stało się więc zjawisko odbicia przestrzeni na tafli wody. Te właśnie odbicia, refleksy zachwyciły ją pod względem przypadkowej geometrii, zniekształcenia dokonanego przez naturę, która stała się gotowym wzorem graficznym czy abstrakcją. Każdy z obrazów z cyklu „Refleksje” ma swój początek w tym co zaobserwowała, jednak jej celem nie jest dokładne odtworzenie konkretnego zjawiska, a bardziej ukazanie interpretacji tego motywu poprzez dodanie własnych emocji i przeżyć.
Impulsem do powstania cyklu „Ulotny świat” były natomiast wydarzenia rodzinne, a dokładniej śmierć bliskich osób. To właśnie te traumatyczne przeżycia związane z odejściem członków rodziny, wywołały uczucie tęsknoty, co kolejno skłoniło mnie do nadmiernego przywoływania wspólnych wspomnień poprzez sięganie do zdjęć z rodzinnego albumu. Podczas przeglądania utrwalonych na licznych fotografiach minionych wydarzeń, pojawiła się silna refleksja dotycząca kruchości ludzkiego życia, połączona z poczuciem smutku i przekonaniem, że pewne okresy życia bezpowrotnie minęły. Wraz z refleksją pojawiło się również uczucie, które można przyrównać do swoistego rodzaju poczucia misji, mającej na celu przywołanie pewnych momentów czy wydarzeń, a zarazem uczczenie pamięci tych wszystkich bliskich, którzy odeszli. Zestaw obrazów „Ulotny Świat” odkrywa pewną dwuwymiarowość cyklu ludzkiego życia. Z pozoru idylliczne chwile, spędzone w gronie najbliższych osób, przysnute zostają cieniem tragedii, jak choroba, śmierć, czy rozstanie, tworząc w ten sposób swoistą iluzję straconego szczęścia. Z kolei postaci zapełniające kolejne płótna są już tylko śladem czyjegoś istnienia.