Sztuka, w jej klasycznym rozumieniu, wyrażana przez utwory czy dzieła, nawet, jeśli stale definiowana od nowa, jednak jest określona, zawsze wtłoczona w pewne ramy. Street art – w moim odczuciu – jest formą alternatywną, wyłamującą się schematom. Nie ogranicza zarówno artysty, jak i odbiorcy. Autor z założenia tworzy jak chce i gdzie chce, a przestrzeń publiczna, w której pracuje, wskazuje, że odbiorca jest elementem niezbędnym, aby praca stała się kompletna. Nie tworzy dzieła dla dzieła samego w sobie. Nie zamyka go w murach, a wręcz odwrotnie – na mury wynosi, by stały się częścią przestrzeni odbiorcy. Odbiorca tym samym nie jest ograniczany czasem odbioru dzieła, może wchodzić w relacje z nim w dowolnym momencie, kontemplować tak długo, jak zechce, obserwować zmiany uwidaczniające się np. tylko o wschodzie lub o zachodzie słońca. Zyskuje inny, dodatkowy kontakt.

Przyjmując jednak, że sztuka ogółem jest autonomiczna, można śmiało stwierdzić, że street art jest tego najpełniejszym przykładem…