Już od pierwszych stron poznajemy rozpadające się małżeństwo Alexa i Jody, rodziców autystycznego
Sama. Zmęczenie i frustracja diagnozą syna sprawia, że Alex postanawia na jakiś czas uciec,
wyprowadzając się na pewien czas z domu. Utrata pracy i brak perspektyw u Alexa, który nosi w sobie
traumę z dzieciństwa, tylko pogarsza sytuację. W świat problemów dorosłych wplątany jest Sam, co przy
jego zaburzeniach nie jest komfortowe. Codzienne problemy i brak życiowej równowagi, przytłaczają
wszystkich członków rodziny. Gdy przychodzi moment, w którym Alex musi zająć się Samem, małymi
krokami szuka drogi do porozumienia się ze swoim synem. Główny bohater czuje się w tym wszystkim
absolutnie bezradny. Dopiero gdy Sam – podobnie jak Zac swojego ojca – wciąga w grę „Minecraft”,

rodzi się dla nich wspólna przestrzeń, to tu mogą budować porozumienie i złapać oddech od
niezrozumiałego i groźnego chwilami realnego życia. „Kiedy zostajemy rodzicami, mamy w związku z
naszym dzieckiem wielkie ambicje, pragniemy, by odnosiło sukcesy, było lubiane, podziwiane i
utalentowane. Potem jednak życie sprawia, że redukujemy swoje marzenia do czegoś znacznie
głębszego. Szczęścia. Trzeba było gry komputerowej, byśmy zobaczyli, jakie bywa bliskie i namacalne.”
Literacko bez fanfarów, dostajemy za to realnie wykreowanych bohaterów i wgląd w świat autystycznego chłopca. Szczególnie nie namawiam, ale polecam osobom zainteresowanym tematem.