Adam został poczęty 1 września 1939 roku. Andrzej i Teresa w pośpiechu zawarli związek małżeński. Andrzej wyruszył na wojnę, Teresa oczekiwała syna. Została sama w tym nie najłatwiejszym czasie. Wojna i okupacja szczególnie jej doświadczają. Tytułowy wrzesień 1939 na zawsze odciska swoje piętno na bohaterach, pozostawia w nich ślad, który warunkuje ich dalsze szczęście w przyszłości.
Marek Harny to dla mnie odkrycie – pisze konkretnie, bez zbędnych metafor i udziwnień, co w literaturze tego typu jest atutem. Zdaje się rozumieć, że w czasach wojny nic nie jest czarno-białe. Bo niełatwe czasy to niełatwe sytuacje, a w rezultacie niełatwe, czasami (nie)moralne, decyzje.
Teresę wojna doświadczyła wyjątkowo: jej ojciec zginął w Oświęcimiu, ona była więziona w obozie w Płaszowie, a mały Adaś omal nie padł ofiarą polskiego policjanta.
Autor obrazowo rysuje tło historyczne. Kampania wrześniowa, okupacja, działalność konspiracyjna – to tło losów Teresy i Adama. Widać, że fabuła ma początek w historii i rzetelnie się jej trzyma. Podąża śladami Teresy, począwszy od Tarnowa, poprzez Kraków, aż do Zabrza. Tym bardziej fabuła jest interesująca, bo zahacza o bliskie mi tereny. Jak sam autor mówi: „Książka jest utkana z elementów zaczerpniętych z historii mojej rodziny i moich bliskich znajomych, głównie z Nowego Sącza, a także z moich doświadczeń jako małego chłopca. Starałem się upleść symboliczny los Polaka z pewnego pokolenia”.
Powieść wielowątkowa i bardzo ciekawa. Polecam.