Przyszłość biblioteki leży w rękach bibliotekarza – zawsze. Jednak mądry bibliotekarz potrafi umiejętnie połączyć to, co tradycyjne z tym, co nowe
i potrzebne.
Biblioteka przyszłości wsłuchuje się w obiorcę: mieszkańca dzielnicy, miasta, mamę, dziecko, tatę, dziadka i babcię, właściciela sklepu, instruktorki fitness, zagubionego nastolatka, który życia uczy się
z Netflixa czy księdza. Wsłuchuje się w nowe technologie, w sieć, w udogodnienia potrzebne w jego pracy.
Pierwszym zadaniem bibliotekarza przyszłości jest: WIEDZIEĆ. Wiedzieć, gdzie szukać i kogo słuchać. Bibliotekarz musi być na bieżąco. Skanować nowości w mediach społecznościowych, zapisywać się do newsletterów niosących sporo nowych faktów o świecie, w którym zawodowo żyje. Nieustannie dołączać do grup fejsbookowych, które niejednokrotnie obdarzą nas garścią nietuzinkowych inspiracji do pracy. Grupy to też kontakty – a kontakty dają szerszą perspektywę, pozwalają odkleić się od ścian naszej biblioteki i spojrzeć szerzej, złapać głębszy kontekst. Wartość znajomości bibliotekarzy, animatorów kultury, managerów, trenerów jest przeogromna, należy z niej czerpać jak najwięcej.
Drugim zadaniem bibliotekarza przyszłości: SZKOLIĆ SIĘ. Drugie zadanie jest pokłosiem pierwszego. Kiedy orientujemy się w działaniach, aktywnościach świata kultury – wiemy, po jakie szkolenia sięgać. Jak wiadomo, potrzeba jest motorem zmian, więc, jak czegoś nie wiemy – to od razu zapisujmy się na webinary, szkolenia, warsztaty, konferencje, kongresy, rozmowy, spotkania – dobrze przygotowane – są w stanie obudzić w nas niesamowite pomysły i wiarę, że możemy wiele zdziałać. Wspólnie.
No właśnie – wspólnie. Jedno słowo, a tak wiele znaczy. Bibliotekarz działający w pojedynkę na dłuższą metę niewiele zdziała. Potrzebna jest współpraca, wymiana myśli i doświadczeń, dobre rozmowy, konsultacje i wzajemne WSPARCIE. Granie do jednej bramki i wiara w cel, który chcemy osiągnąć. Zapominamy o tym w codziennej pracy, a przecież szczęśliwy człowiek, to ten, który jest w stadzie – mając oparcie. A szczęśliwy bibliotekarz – to ten mający wokół siebie zgrany zespół. Zespół ludzi chcących pracować, niewypalonych niemocą i znudzeniem.
Źródło: materiały archiwalne Powiatowej i Miejskiej Biblioteki Publiczna im. Konstantego Prusa
Bibliotekarz przyszłości to DOCENIONY PRACOWNIK. Pracownik kultury odpowiednio wynagradzany, który zna swoją wartość i którego wartość jest znana zwierzchnikom. Bibliotekarz przyszłości zna dobrze swoje obowiązki, wie jak jest z nich rozliczany. Nie manewruje pomiędzy stanowiskami, nie robi 10 rzeczy jednocześnie i nie czyta między wierszami. Nie gra w manipulacyjne gry, nie doszukuje się sensów. Działa w granicach swoich służbowych powinności. Zna klarowany system wynagradzania, rozumie go. A przede wszystkim – bibliotekarz przyszłości wie, że nie stoi w miejscu, tylko rozwija się
i ma to uzasadnienie w stanowisku, które reprezentuje teraz i w tej pozycji, w której będzie za 5 lat. W tej kwestii ważne jest zapewnienie (usankcjonowanie prawne – wewnętrznym regulaminem) awansu zawodowego (integralnie połączonego z wyższym wynagrodzeniem).
Bibliotekarz przyszłości to GADŻECIARZ. Lubi nowości, nie boi się ich, idzie z prądem. Dla niego brak pieniędzy nie jest murem, nie do przeskoczenia, a jedynie źródłem kreatywności. Bibliotekarz przyszłości wie, co to EBOI, ma w systemie założone konto i zna każdą formatkę do wypełnienia. Ma już przygotowane gotowe załączniki, by pod koniec roku złożyć kolejny wniosek do MKIDN. Bo marzy mu się projekt dla lokalnej społeczności. Marzy mu się trafić do grupy, która bibliotekę omija szeroki łukiem i przekonać ich, że to miejsca, w którym warto pozostać na dłużej.
Bibliotekarz przyszłości, mając ogromny szacunek do tradycyjnej formy książki, zna wartość innych form czytania. Pochyla się nad odbiorcami, którzy ponad wszystko cenią sobie kontakt z księgozbiorem
i bibliotekarzem, ale też widzi duży potencjał i siłę w nowatorskim spojrzeniu na udostępnianie zbiorów – z domu, zwłaszcza w dobie pandemii. W tej niecodziennej rzeczywistości dostrzega nowa rolę dla siebie, a nie przeszkodę. Poszukuje rozwiązań, które pomogą nie zgubić czytelnika, a nawet zyskać nowego.
A więc marzy o wrzutni, całkowitym remoncie, stworzeniu stref: animacji, odpoczynku, relaksu, nieograniczonej liczby kodów do wszelkich wypożyczalni on-line, stałej współpracy z animatorami, własnego studia nagraniowego, cyklu podcastów, nowym sprzęcie i wielu, wielu rzeczach, które pomogą nie tylko przetrwać, ale przede wszystkim rozwijać się.