Za nami piękny tydzień. Zaczęło się poniedziałkową premierą trzeciego odcinka serialu o grzybiej apokalipsie. Czytanie artykułów i komentarzy pod nimi to była przednia, wtorkowa rozrywka. Gdyby ich autorzy czas potrzebny na napisanie swoich „oburzeń” spożytkowali na przeczytanie rozdziału losowej książki – świat byłby piękniejszy. Ale nie zrobili tego. Dla mnie dobry odcinek, ale co ja tam wiem.

Potem pojawił się nowy program „willa+”. Super sprawa. Szczególnie, kiedy w pamięci masz ostatni wniosek o środki zewnętrzne, który rozliczyłaś i szukałaś 0,01 zł (słownie 1 grosz) przed wysłaniem raportu, bo gdzieś zamieniłaś cyferki. A tu zobaczcie, wystarczy znać kogo trzeba i masz miliony. Nie musisz szukać groszy. Nie musisz się niczym martwić. Cudne życie. Gdyby wniosek, który przepadł w ocenach komisji nie otrzymał dofinansowania – nie miałabym z tym problemu.  Jeszcze wierzę w konkursy, merytoryczne oceny itp. Ale co ja tam wiem.

Przychodzi niedziela, odpalam drugie śniadanie Mellera. A tam Tomasz Stawiszyński, Katarzyna Kasia i prowadzący. Miałam złe przeczucie. Tylko gość i gościna. Nagrywane w dom. Ale po obejrzeniu – to było najlepsze 1,5 godziny w tym tygodniu. Najlepszy odcinek. Tym, którzy nie przeczytali jeszcze „Reguł na czas chaosu” Tomasza Stawiszyńskiego polecam z całego serca.

Jutro poniedziałek, nowe afery, dziwne konkursy. Karawana jedzie dalej. O trzecim odcinku serialu w niedzielę już nikt nie pamięta, o nieruchomościach kupionych za miliony zapomnimy, jak pojawi się nowy, równie oburzający temat. Link do ostatniego „Drugiego śniadania Mellera”. Zamiast oglądać tiktoki, posłuchaj filozofów w niedzielę.