Śląsk bez tajemnic…

Sassy Silesian

Odkąd sięgam pamięcią, Śląsk kojarzył mi się z wypieranym przez system oświaty i odrzucanym przez scentralizowaną władzę koszmarkiem, który raz po raz trzeba było uciszać.

„Mów ładnie po polsku” – grzmiały panie nauczycielki języka polskiego. Ten jasny przekaz nie wymagał bycia orłem semantyki czy pragmatyki – używanie gwary śląskiej jest złe, niepożądane, nieczyste. Co za tym idzie, nie mogę sobie przypomnieć jakichkolwiek sensownych i pozbawionych przekłamań form edukacji regionalnej. W pierwszej klasie gimnazjum, na pierwszej lekcji języka polskiego, otrzymaliśmy wprawdzie listę lektur regionalnych, lecz… żadnej z nich nawet nie tknęliśmy. Z kolei na lekcjach historii jedynym akcentem regionalnym były, oczywiście, powstania śląskie – szkoda tylko, że przedstawione wyłącznie z polskiego punktu widzenia. Zupełnie tak, jak gdyby obawiano się, że omówienie perspektyw wszystkich stron konfliktu mogło doprowadzić do romantycznego zrywu znudzonych szkolną ławą piętnastolatków. Nie obwiniam tutaj nauczycieli, którzy musieli zrealizować narzucony im program. Żal kieruję w stronę twórców programów nauczania.

Źródło: fot. Sassy Silesian

Miałam jednak to szczęście, że solenną edukację regionalną odebrałam w rodzinnym domu. Mój Tata nigdy nie szczędził czasu ani wiedzy na temat Śląska, zaś Babcie chętnie dzieliły się swoimi przeżyciami z dawnych lat i opowieściami rodzinnymi. Jako nastolatka, coraz częściej zastanawiałam się, dlaczego żadne z treści regionalnych – gwara, historia Śląska i jego dzieje – nie pojawiają się na lekcjach? W drugiej klasie gimnazjum napisałam obszerny artykuł o losach Śląska od najdawniejszych znanych nam faktów – i tak rozpoczęłam przygodę z pisaniem na temat zawiłości historii naszego regionu. 

Z upływem lat, wizyty w bibliotece i rozmowy ze starszyzną rozszerzyłam o bardziej empiryczne poznawanie historii. Oczywiście przyznaję, że wślizgiwanie się na tereny rozbieranych kopalni czy zakradanie do grożących zawaleniem pałacyków nie wygląda zbyt rozsądnie, ale właśnie dzięki przepuszczeniu zapomnianych miejsc przez filtr własnych zmysłów potrafię należycie je odebrać, a później opisać.

Źródło: fot. Sassy Silesian

Decyzję o przekształceniu prywatnego hobby w oficjalny projekt pod nazwą Sassy Silesian podjęłam w kwietniu 2019 roku, dzięki organizatorom HOYM Industry Fest. Podczas trzeciej edycji festiwalu, 31 sierpnia 2019, miałam zaszczyt prowadzić wykład pod tytułem „Losy imperium przemysłowego Karola Goduli”. Współpraca z HOYM Industry Fest trwa do dziś, do czego pozwolę sobie za chwilę powrócić.

Trudno stwierdzić, którą z części projektu lubię najbardziej. Czy są to prelekcje i wykłady, czy też wyprawy terenowe połączone z nagrywaniem i fotografowaniem miejsc zatrzymanych w czasie? A może przeprowadzanie wywiadów ze śląskimi twórcami kultury w ramach niedawno powstałej serii „Między Głosami”? Albo pisanie reportaży lub kręcenie vlogów z ciekawych wydarzeń? Wszystko to ma swój niepowtarzalny urok, jednak ludzie najczęściej dopytują właśnie o opuszczone i zapomniane miejsca. Postąpię tutaj nieco na przekór i wspomnę kilka z tych miejsc, które… doczekały szczęśliwszych dni. 

Źródło: fot. Sassy Silesian

Pierwszym obiektem, który postanowiliśmy sfilmować i umieścić na kanale YouTube Sassy Silesian, był zespół pałacowo-parkowy rodziny von Eickstedt w Sławikowie, w gminie Rudnik. Po raz pierwszy udaliśmy się do dawnego Bergkirch w czerwcu 2019. Wrażenie, jakie wywarły na nas schowane w bujnej roślinności ruiny, trudno opisać. Mistyczny labirynt pozostałości wnętrz pałacu, które dzisiaj znam już bardzo dobrze, stwarzał wrażenie bycia poza czasem, poza rzeczywistością. Eklektyczna perła, która uległa ogromnym zniszczeniom w wyniku walk o przyczółek łubowicki w 1945 roku, a następnie w wyniku szabrowania pałacu zarówno przez władze, jak i przez miejscowych, została jednak ocalona! Trafiła pod skrzydła Fundacji „Gniazdo”. Dzięki wolontariuszom, gorąco wspieranym przez władze gminy Rudnik, teren pałacu został wyczyszczony i zabezpieczony. Odbywają się tam różnego rodzaju imprezy rodzinne i kulturalne. Do tej pory mogliśmy bawić się na festynie z okazji Dnia Dziecka, a także na Pikniku Pojazdów Zabytkowych. Choć pałac jest w każdą niedzielę dostępny dla zwiedzających, niestety regularnie dochodzi do aktów wandalizmu i wtargnięć. Z tego miejsca apeluję do wszystkich głodnych wrażeń o zachowanie przyzwoitości…

Źródło: fot. Sassy Silesian

Sławikowska perła to nie jedyny pałac w okolicy, który miał ogromne szczęście napotkać zainteresowanie szlachetnych ludzi. Niemal po sąsiedzku, w gminie Kornowac, znajduje się wieś Rzuchów. Mieszkańcy okolicznych wsi i miasteczek bardzo dobrze znają znajdujący się tam pałac, bowiem przez wiele lat funkcjonował w nim państwowy dom dziecka. Niszczejącym pałacem zaopiekowała się Fundacja na Rzecz Ochrony Dóbr Kultury im. Heinricha Himmla. Jej patronem jest nie kto inny, a pierwszy właściciel obiektu. Po jego śmierci, pałac objął niejaki Joachim von Klützow. Co ciekawe, panowie poślubili tę samą kobietę, Stefanię. Była ona córką poprzednich właścicieli Rzuchowa. Pierwszą wizytę w rzuchowskim pałacu odbyliśmy w lipcu 2019 roku. Już wtedy postęp prac renowacyjnych i porządkowych wywarł na nas wielkie wrażenie. Obecnie pałac pięknieje dosłownie z dnia na dzień. W szczególności warto zwrócić uwagę na ręcznie kute ozdoby miedziane.

Innym obiektem, który darzę szczególnym sentymentem, jest zlokalizowana w sąsiedztwie mojego miejsca zamieszkania koksownia w Orzegowie z 1903 roku. Jeszcze parę lat temu była w stanie agonalnym. Zakończyła działalność w 1976 roku i de facto od tamtego momentu niszczała. W dawnej wieży węglowej od czasu do czasu imprezowała młodzież, zaś w dawnej baterii koksowniczej pojawiło się dzikie wysypisko śmieci. Koksownia jest jedną z pozostałości dawnej potęgi przemysłowej Rudy Śląskiej. W czasie działalności przetwarzała węgiel koksujący z pobliskiej kopalni „Gotthard”, później przemianowanej na „Karol”. Gdy wydawało się, że z planów rewitalizacji już nic nie wyjdzie, na teren koksowni z całą mocą weszli robotnicy! Postęp prac zdumiewa nawet największych sceptyków. Prawdopodobnie już w 2021 roku będzie można cieszyć się nowo powstałą ścieżką edukacyjną.

Źródło: fot. Sassy Silesian

Oczywiście, przykładów udanych rewitalizacji jest więcej: Stacja Biblioteka w Rudzie Śląskiej-Chebziu (czyli wyremontowany i przekształcony w bibliotekę miejską zabytkowy dworzec kolejowy), stacja kolei wąskotorowej w Bytomiu-Karbiu (odnowiona i utrzymywana siłą rąk wolontariuszy ze Stowarzyszenia Górnośląskich Kolei Wąskotorowych), Park Tradycji w Siemianowicach Śląskich-Michałkowicach (budynek dawnej maszynowni nieistniejącej już kopalni „Michał” – dawnej „Max”). Z drugiej zaś strony, istnieje szereg zabytków, których sytuacja prawna powoduje, że nadal są zawieszone w próżni, na przykład „industrialna katedra”, czyli Elektrociepłownia Szombierki. Staram się robić jedyne, co mogę, czyli po prostu – opisywać te miejsca, pokazywać je chętnym, nagłaśniać ich los.

Intrygują mnie nie tylko miejsca, ale – rzecz jasna – również ludzie. Śledzę losy śląskich i pruskich arystokratów, którzy w minionych stuleciach budowali potęgę przemysłową i infrastrukturalną Śląska (Karol Godula, Joanna Schaffgotsch z d. Gryzik von Schomberg-Godulla, Ballestremowie, Henckel von Donnersmarckowie, Tiele-Wincklerowie), artystów (Joseph von Eichendorff, Erwin Sówka, Janosch), jak i szarych ludzi, których codzienne poczynania kształtowały Śląsk na przestrzeni dziejów. W szczególności interesuje mnie tematyka obozów śmierci. Skupiam się na nieraz zapomnianych i zepchniętych na margines historii podobozach KL Auschwitz. Bardzo często mieszkańcy Rudy Śląskiej, Kobióra, Rydułtów i innych miast nie mają nawet świadomości, co działo się w ich miejscowości jeszcze kilkadziesiąt lat temu.

Źródło: fot. Sassy Silesian

Postanowiłam ponownie wykorzystać doświadczenie i wiedzę zdobytą zarówno w czasie prowadzenia projektu Sassy Silesian, jak i wcześniej, na potrzeby HOYM Industry Fest.  Jak wyglądają plany na przyszłość Sassy Silesian? Zapowiada się mnóstwo wypraw, zarówno w miejsca wyparte z powszechnej świadomości, jak i na wydarzenia kulturalne. Dzięki zebranym materiałom planuję w ciągu najbliższych trzech lat wydać książkę – „Przewodnik nietypowego turysty po Śląsku”. Ponadto, wraz z współtwórcami serii „Między Głosami” – kanałem Stacja Opuszczone, zamierzamy filmować kolejne wywiady. Jesteśmy bardzo szczęśliwi, że chętnych nie brakuje! 

Publikacja: 26-07-2021

Cookies

Ta strona wykorzystuje pliki cookies w celu zapewnienia maksymalnej wygody w korzystaniu z naszego serwisu.
⟶ Czytaj więcej